Forum 12 Drużyna Harcerska TEM Strona Główna


12 Drużyna Harcerska TEM
TEM, to właśnie TEM, to właśnie On, dodaje nam sił...
Odpowiedz do tematu
miki6117
Bratnie Słowo


Dołączył: 27 Lis 2007
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Bełchatów, 1-go Maja :P i DeO :)

Fedajkin napisał:

miki6117 napisał:
Trzeba tolerować w to, co ludzie wierzą i nikt niczego nam nie musi narzucać.
Raczej nie tolerować tylko szanować...


Sorry, faktycznie Very Happy

Fedajkin napisał:
miki6117 napisał:
Bóg dał nam wolną wolę: wierzysz, albo nie wierzysz. Nie wierzysz - twój wybór.
Czy na pewno Bóg? Raczej zmieniłbym Bóg dał nam na każdy ma.


Z mojej Bóg, z Tojej (wybacz, że na Ty, nawet się nie znamy Razz ) człowiek.

Madal napisał:
miki6117 napisał:
nieetyczne jest wyśmiewanie innych religii i popełnianie świętokradztwa, co dla ateisty może niewiele znaczyć, ale dla wyznawcy danej religii może oznaczać wielką obrazę i cios.

Jak myślisz, kto na to pozwala?


Yyy... nie rozumiem pytania...



Madal napisał:
miki6117 napisał:
To tak samo jakbyśmy się śmiali z innego koloru skóry. Nie zmienisz Murzyna w białego.

Nie tak samo. Koloru skóry nie da się zmienić, światopogląd owszem.


Wiedziałem, że ktoś tak powie. Jeżeli bardzo chcesz, to możesz, niekoniecznie zmieniając wygląd skóry. To była taka mała przenośnia. Chodziło mi po prostu o szacunek i tyle.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez miki6117 dnia Śro 17:33, 11 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Fedajkin



Dołączył: 25 Kwi 2007
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 43 BSDH "BUKI"

miki6117 napisał:
Z mojej Bóg, z Tojej (wybacz, że na Ty, nawet się nie znamy Razz ) człowiek.
eeee... nie ma czego wybaczać... Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ernest



Dołączył: 24 Sie 2006
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Dzikie Orły

Tak czytam ten temat z zaciekawieniem i w sumie ciekawe rzeczy są tu poruszane Very Happy

W sumie sam widziałem bardzo dużo rzeczy i wielu rzeczy także doświadczyłem ;]

Jeśli chodzi o cuda... Hmmm...

Ja wierzę, że ludzki umysł posiada zdolność manipulowania wszystkim - oczywiście nie każdy to potrafi bo myślę, że zdolność ta w miarę postępu cywilizacji zanikła, a tylko niektórzy teraz potrafią ja w sobie odnaleźć i wykorzystać - zostało w zasadzie po tym tylko proch i pył - takie prawie nic, ale zostało ;]

Otóż doskonałym przykładem jest kobiecy instynkt - przecież każdy wie, że takowy jest i kobiety bardzo często go wykorzystują ;]
W zasadzie to każdy z nas - bo jest wiele sytuacji gdy nasze przeczucia ratują nas przed czymś ;D

Podobnie jest z dziećmi - tak uważam.
Dziecko gdy się rodzi nie poznaje świata takim jak my go widzimy, ale opiera się na zapachu, plamach, i wydaje mi się, że jakimś odczuwaniu znajomej mu energii - bo potrafi ono rozpoznać bez trudu matkę, ojca, a reszty ludzi początkowo się boi - jeśli są to ludzie z jakiejś dalekiej rodziny lub znajomi ;D

Mózg ludzi podczas urodzenia to ponad biliard neuroprzekaźników, my wykorzystujemy tylko niewielki procent, a reszta pozostaje lub niszczy się w wyniku braku używalności - w wieku 3 lat mamy już ich tylko ponad miliard - nie wiem czy te dane są z wiarygodnego źródła.

W każdym razie - wykorzystujemy niewielki obszar naszego mózgu, a reszta - nikt nie wie.

Wydaje mi się, że cuda to siła autosugestii - nasza wewnętrzna moc, choć i te, które można zauważyć podczas wykonywania rytuałów czy np na egzorcyzmach również są prawdziwe.

Musimy pogodzić się z tym, że nie jesteśmy w stanie poznać całego świata i zrozumieć wszystkiego - ktoś napisał, że dla tego ludzie wierzą w Boga, wydaje mi się, że to również jest powód, ale wierzą w niego również dla tego, że on po prostu istnieje, ale na ten temat może zacznę wypowiadać się później - zobaczę co powiecie RazzRazz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Fedajkin



Dołączył: 25 Kwi 2007
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 43 BSDH "BUKI"

Zgodzę się z tobą Ernest i dodam jeszcze jedno... udowodniono, że istnieje coś takiego jak autoregeneracja... czyli jeśli człowiek jest przekonany, że potrafi sobie pomóc, to w niewielkim stopni potrafi się uleczyć. ie jest to jednak stan na 100% pewny... dlaczego?

Były przypadki osób, które samouleczyły się z raka i zmarły w sposób naturalny, ale były też przypadki nawrotów raka... także siła własna (mentalna) jest nadal niezbadana i nie ma ona nic wspólnego z wiarą w jakiegokolwiek boga...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
pitus
Szeregowy


Dołączył: 03 Sie 2006
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Dobryszyce

Aniulka napisał:

Pituś mówisz, że do uzdrawiania potrzebna jest wiara, zgadzam się. Potrzebna jest wiara w to, że zostaniemy uleczeni, ale czy to wiara w imię Jezusa nas może uleczyć? Czy możemy sami siebie uzdrawiać? Czy po prostu myśląc, że jesteśmy zdrowi staniemy się tacy?


zle mnie zrozumialas..
chodzi mi o wiare ze Imie Jezus(Jezus czyli osoba) moze Cie uzdrowic..takie zaufanie do Jezusa..nie wiem jak ty to rozumiesz.. bo ja to troche inaczej pojmuje..i dla mnie wiele rzeczy zwiazane z religia jest oczywiste..a Wy tego nie kapujecie..


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mariusz



Dołączył: 09 Lut 2007
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Binków

pituś napisał:
Aniulka napisał:

Pituś mówisz, że do uzdrawiania potrzebna jest wiara, zgadzam się. Potrzebna jest wiara w to, że zostaniemy uleczeni, ale czy to wiara w imię Jezusa nas może uleczyć? Czy możemy sami siebie uzdrawiać? Czy po prostu myśląc, że jesteśmy zdrowi staniemy się tacy?


zle mnie zrozumialas..
chodzi mi o wiare ze Imie Jezus(Jezus czyli osoba) moze Cie uzdrowic..takie zaufanie do Jezusa..nie wiem jak ty to rozumiesz.. bo ja to troche inaczej pojmuje..i dla mnie wiele rzeczy zwiazane z religia jest oczywiste..a Wy tego nie kapujecie..


To raczej ty źle zrozumiałeś to co Aniulka napisała.
Nie chodzi o sam fakt uzdrawiania, ale w to, w co kto wierzy. Ty wierzysz, że uzdrowienia są działaniem Jezusa, inni że jest to działanie innej siły, a jeszcze inni że po prostu wystarczy chcieć bym zdrowym i organizm nawet u osoby niewierzącej w jakiegokolwiek boga potrafi sam się uzdrowić.

Wystarczy wspomnieć chociaż o efekcie placebo. Osoby wierzące w to co mówi im lekarz - że otrzymują prawdziwy lek, a w rzeczywistości otrzymują tabletkę cukru - zdrowieją często podobnie, jak ludzie otrzymujący prawdziwy lek.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Fedajkin



Dołączył: 25 Kwi 2007
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 43 BSDH "BUKI"

pituś napisał:
zle mnie zrozumialas..
chodzi mi o wiare ze Imie Jezus(Jezus czyli osoba) moze Cie uzdrowic..takie zaufanie do Jezusa..nie wiem jak ty to rozumiesz.. bo ja to troche inaczej pojmuje..i dla mnie wiele rzeczy zwiazane z religia jest oczywiste..a Wy tego nie kapujecie..
No dobra, jadymy z ciężkimi działami...

Kto to był Jezus?
Czy żył w rzeczywistości i czy czynił cuda?
Czy był synem bożym?
I co najważniejsze, czy wszystko to co jest opisane w Starym Testamencie to prawda czy fikcja oraz ile z tego co opisano w Nowym Testamencie jest prawdą?

Eh, wiem, że nie jesteśmy teologami, ale na większość z tych pytań są dwie odpowiedzi (jak nie trzy) i co do niektórych kościół ma wielkie zastrzeżenia, a to dlatego, że wyjawiają za dużo prawdy na temat biznesu jakim jest Wiara...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
:)
pitus
Szeregowy


Dołączył: 03 Sie 2006
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Dobryszyce

dziala do obrony sa gotowe.. Razz
polecam do przeczytania podane linki
[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

ta praca jest bardzo fajna:
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez pitus dnia Nie 18:00, 01 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Re: :)
Mariusz



Dołączył: 09 Lut 2007
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Binków

pituś napisał:
dziala do obrony sa gotowe.. Razz
polecam do przeczytania podane linki
[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

ta praca jest bardzo fajna:
[link widoczny dla zalogowanych]


A mógł byś podać bardziej obiektywne adresy. Z doświadczenia wiem, że np. ja pisząc dla serwisu o GKSie i jako kibic tego klubu nie dam zbyt wiele złego o nim powiedzieć (nawet jeżeli będę starał się być obiektywny). Tak samo np. w przypadku Madala i Barcelony.

Tak jak w tematach sportowych najlepszym źródłem obiektywnej informacji są serwisu ogólno sportowe (a nie promujące dany klub/dyscyplinę) tak samo jest i w tym przypadku gdzie serwisu o samym chrześcijaństwie nie są najlepszym źródłem obiektywnej informacji o nim.

Treść z tych linków przypomina mi nieco działanie świadków jehowych - wybierają oni sobie dane fragmenty i interpretują do własnych potrzeb, tak aby przekonać kogoś do swoich racji (które nie zawsze muszą być zgodne z tematem całości do której odnosi się fragment).


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mariusz dnia Pon 2:15, 02 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Fedajkin



Dołączył: 25 Kwi 2007
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: 43 BSDH "BUKI"

Dodam, że pytania były ode mnie do Ciebie Pituś, a nie były na zasadzie znajdź mi to sobie poczytam. Nie mam nawet zamiaru zaglądać pod linki, które podałeś, gdyż punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i jak niewierny Tomasz, póki nie zobaczę na własne oczy "boskiej mocy" - nie uwierzę... na ziemi jest nadal sporo nie wyjaśnionych zjawisk i wszystkie z nich nie pochodzą ze sfery metafizycznej...

P.S. Obrazki z inkaskich reliefów to też bóstwa, czy po prostu obca cywilizacja, która kiedyś odwiedziła ziemię?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
pitus
Szeregowy


Dołączył: 03 Sie 2006
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Dobryszyce

dobra..odpowiem ci na to pytanie..ja znajde troche wiecej czasu..ale napewno to zrobie..


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Membaris



Dołączył: 07 Sty 2007
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

A ja sobie odgrzebowywuje temat i to od samego początku xD
Z dedykacją dla Madala, który stwierdził, że chciałby przeczytać moją książkę.
I tak kilka pomniejszych cytatów sobie darowałam, więc nie jęczcie, że długo Very Happy

Mariusz napisał:
Czy zgadzacie się w pełni z dogmatami religii w jaką wierzycie?


Chyba odpowiedź brzmi tak. Chyba, bo nie bardzo wiem, co oznacza zwrot "wierzyć w religię".
Jestem wyznania rzymsko-katolickiego i przyjmuję wszystkie dogmaty oraz praktykę z niego wynikającą.
Nikt mnie do tego nie zmusza i nie wywiera na mnie presji. Wręcz przeciwnie, moja rodzina uważa, że za bardzo się angażuję w religię, tylko babcia jest zadowolona, że jako jedyna z rodziny chodzę do Kościoła Very Happy Moi rodzice raczej kiepsko reagują na moje wjazdy, np. na rekolekcje. Co prawda wszelkie święta itp. w mojej rodzinie się obchodzi, ale traktuje je się bardziej rodzinnie niż duchowo. Prywatnie staram się stale rozwijać swoją wiarę oraz rozumienie jej. Na świat i swoje życie patrzę z perspektywy chrześcijańskiej (Jezus, miłość, opatrzność, Duch Św., zbawienie i te takie Razz ). Chciałam też zaznaczyć, że nie zawsze byłam osobą wierzącą i nie zawsze praktykującą.

Mariusz napisał:
Jakie są Wasze poglądy na temat innych religii i nastawienie do nich?


To zależy której religii (poglądu filozoficznego/etycznego), bo na temat każdej z nich mam nieco inne zdanie. Generalnie każda ma służyć dobru jednostki i/lub ogółu definiowanemu zgodnie z jej założeniami. W związku z tym sądzę, że prawie każda z nich może przynosić korzyści i podnieść jakość życia, z tym, że wyłącznie tego życia (bo uznaję istnienie innego Wink i dla niego to, w wielu przypadkach, moim zdaniem są wręcz szkodliwe). Sama nie przyjmuję innej religii niż chrześcijańska i nie uznaję ich 'prawdziwości', aczkolwiek przekonania i poglądy innych ludzi traktuję z bardzo dużym szacunkiem i nie ingeruję w nie. Jednak pozostają one dla mnie jedynie w wymiarze koncepcji czysto ludzkich lub niemożliwych do poznania, na temat których nie wyrabiam sobie zdania w kategoriach prawda-fałsz i uznaję za zbędne dla mnie (co oczywiście nie przeszkadza mi ich np. poznawać lub o nich dyskutować).

Mariusz napisał:
Przyjmując, że Bóg istniał od zawsze, równie dobrze można przyjąć, że wszechświat istniał od zawsze.


No w zasadzie to tak właśnie jest Laughing Wszak atrybutem Boga jest immanencja, tj. Bóg zawiera się w każdej rzeczy i jest jej źródłem. To oznacza, że pewna -substancja- pochodząca od Boga, a która buduje materię i energię posiada te same cechy co On, a więc w swej -istocie- istnieje od zawsze. Zmienia się jedynie jej forma. Tylko trzeba tu dodać jeszcze transcendencję Boga, bo inaczej wychodzi nam panteizm. (Ale zabawa w ontologię mnie raczej nie kręci, tym bardziej, że literatura dostatecznie porusza temat.) Btw. mała podpowiedź - czas nie jest liniowy.

Madal szasta logiką napisał:
Ogólnie osobiście uważam, że nie ma Boga. Jednakże to nie jest główny problem całej wiary.

Hahaha! hahaha 10/10 xD dobra, wygrałeś, możesz wybrać: chcesz czokosa czy ogórki?

Madal napisał:
Głównym problemem jest nieakceptowanie niewierzących, bądź osób innej wiary niż katolicyzm.


Przyjmując, że tak jest, to faktycznie jest to problemem, bo nieakceptowanie ludzi jest z zasady sprzeczne z chrześcijaństwem. Chociaż dla mnie częściej można mówić o tym, że druga osoba się "czuje" nieakceptowana, a nie, że jest nieakceptowana. To tylko pewna interpretacja cudzego zachowania, ale to prawda, że niektórzy nie dają przesłanek, by przyjąć inną interpretację, niestety... Poza tym niektórzy nieakceptowanie zachowania, poglądów biorą na tyle personalnie, że odbierają to jako nieakceptowanie ich samych. Chyba lepiej w takim temacie rozmawiać o konkretnych sytuacjach.

Madal napisał:
Kolejnym problemem jest to, że ludzie twierdzą, że wierzą, tylko dlatego, że "robią" to inni. "Bo przecież jakbym powiedział, że nie wierzę, albo, że nie chodzę do kościoła, to co by powiedzieli sąsiedzi, znajomi??" - mówią..


Nie widzę problemu w tym, by sam akt wiary dokonał się poprzez wpływ innych osób. Jak dla mnie to dość dobry początek i w zasadzie sama jestem osobą wierzącą w dużej mierze dzięki innym ludziom. Problem polega na tym, że nie można pozostać na etapie Pierwszej Komunii Świętej czy szkoły średniej. Najczęstszą przyczyną niewiary jest brak rozwoju duchowego i głębszej modlitwy, a także brak wiedzy dotyczącej tego, co się wyznaje. Odrzucenie Boga jest zwykle odrzuceniem fałszywego obrazu Boga.

Madal napisał:
Przykładem jest nawet dzisiejsza procesja, która przechodziła na Budryka. W centrum niej ksiądz, który otoczony był wieńcem jakichś roślin czy kwiatów, niesionych przez młode dziewczyny. Co to miało oznaczać? Władzę Kościoła, czy głęboką wiarę?


A nie mogło oznaczać i tego i tego? Trochę nie rozumiem, o co tu chodzi. Zarówno władza Kościoła jak i głęboka wiara może być okazywana w różny sposób i to nie zawsze zgodny z naszą wizją Kościoła lub wiary. I jeśli nie stoi w sprzeczności z nauczaniem Chrystusa jest wszystko w porządku i nie ma sensu nadinterpretować motywacji ludzi.

Mariusz napisał:
Czytałem kiedyś ciekawy artykuł, gdzie kościół i chrześcijaństwo zostało porównane swoim działaniem do sekty.

Do sekty czyli do czego? Bo w prawodawstwie nie ma takiego pojęcia... Każdy może sobie za nie wstawić co chce.

darka napisał:
wierzę w Boga, a nie w kościół i księży.


Wierzę w Boga, wierzę w Kościół i nie wiem, co znaczy "wierzę w księży".

Ja wiem, że Kościół zdaje się wyglądać bardzo instytucjonalnie itp., ale Kościół to wciąż ta sama wspólnota z takimi samymi celami jak za czasów apostołów. Ludzie i historia trochę to wypaczyli, jasne, ale moim zdaniem nie przesłania to Boga, jeśli chce się go dostrzec. To dzięki Kościołowi można np. doświadczać Boga bliżej w sakramentach. Dzieło Chrystużsa, Jego odkupienie, nie miałoby sensu, gdyby nie jego "przedłużenie" w postaci Kościoła i odrzucenie go jest odrzuceniem woli Jezusa, by Kościół budować. Osobiście uważam Kościół za wprost fenomenalną koncepcję i polecenie jego stworzenia i rozwijania za przejaw geniuszu Boga (szczegóły na dłuższą rozmowę Very Happy). A że dziś w oczach wielu ludzi wygląda on nie za ciekawie? Cóż, Jezus zawsze miał upodobanie w ludziach słabych, chorych, wątłych, grzesznikach. W nich najpełniej objawia się potęga Boga. Upadki Kościoła, rozłamy, wszystko to, co go umniejsza to kontynuacja. "Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa" (św. Paweł 2Kor 12,9). W całej słabości i obecnie braku autorytetu moralnego Kościoła nie będę się od niego odwracała tak samo jak Jezus nie odwracał się od odrzuconych przez społeczeństwo. Ode mnie też się nie odwrócił, mimo mych grzechów, więc jakże ja bym mogła się odwrócić od Jego dzieła?

"Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi; lecz kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał." (Łk 10, 16)

Kto słucha Kościoła, słucha Jezusa, a kto słucha Jezusa, słucha Tego, który Go posłał, bo Jezus jest Głową Kościoła (Ef, 1, 22-23), który zbudował i którego nie przemogą bramy piekielne (Mt 16, 1Cool, i z którym jest do końca świata (Mt 28, 20), i w którym można spożywać Ciało i Krew Chrystusa niezbędne do zbawienia (J 6, 53). A jeśli ktoś temu przeczy, to przeczy słowom Jezusa, a kto przeczy słowom Jezusa ten jest antychrystem (1 J 2, 18-19; 22), oraz fałszywym prorokiem wprowadzającym w błąd (Mt 24, 11) i zostanie wrzucony w jezioro ognia i siarki (Ap, 20, 10).

Co do księży to hm, jakimikolwiek ludźmi by nie byli, tylko dzięki nim Bóg przychodzi do nas pod postacią chleba i wina i zawsze będę im za to ogromnie wdzięczna. Tylko oni mogą trzymać mojego Pana w rękach, dla mnie to największy przywilej, więc stan kapłański traktuję z wielkim szacunkiem. Jezus zgodził się być od nich zależny, więc ja też się na to godzę. Tylko przez nich Bóg odpuszcza mi grzechy, które oddalają mnie od Niego.


darka napisał:
chodze na msze wtedy, kiedy mam potrzebe. bo tak samo mogę pomodlić się w domu, tak samo dobrze będzie mi się wtedy rozmawiało z Panem Bogiem.


Widzisz, dla mnie Msza to trochę więcej niż modlitwa.
Modlitwa to jak rozmowa przez telefon z ukochanym. Niby jest jakiś kontakt, ale zupełnie niewystarczający. Słyszysz głos, rozmawiasz, ale jest niedosyt, czegoś brakuje, wiesz, że to tylko coś pośredniego. Co innego zobaczyć się, spotkać. Kiedy podczas milczenia widzisz coś więcej niż telefon (tu: obrazek, krzyż), a obserwujesz samą osobę. Msza do momentu Przemienienia jest jak czekanie na kogoś na przystanku. Niecierpliwisz się, bo wiesz, że ktoś, kogo dawno nie widziałeś zaraz się pojawi, będzie obok, będziesz mógł się z tą osobą przywitać. I wiesz, że ta osoba także czeka na to spotkanie i przyjeżdża specjalnie po to, żeby spędzić czas z Tobą. Kiedy się pojawia początkowo jest na odległość, tylko na nią patrzysz, ale już wiesz, że jest, obserwujesz ją i cieszysz się jej widokiem. Kiedy do niej podchodzisz możesz ją przytulić, złapać za rękę - czyli przyjąć Eucharystię. Szczerze mówiąc dziwię się katolikom, którzy chodzą do Kościoła i nie chcą przyjmować Komunii. Ciekawe, czy tak samo chętnie zgodziliby się spotykać z żoną czy mężem przez szybę, bez żadnego bezpośredniego kontaktu. Albo chociaż z psem. I jakkolwiek głupio może dla Was brzmieć takie porównania to dla mnie są trafione i odczucia są bardzo analogiczne. A poprzestawanie całe życie na "rozmowie telefonicznej" dla mnie naturalnie prowadzi do obojętności, a fakt, że sama rozmowa jest dla kogoś satysfakcjonująca też daje sporo do myślenia. We mnie modlitwa wywołuje raczej większą tęsknotę za Mszą i Eucharystią.

Madal napisał:
A czy uważacie, że ateista jest osobą gorszą moralnie od osoby wierzącej?

miki6117 napisał:
Jeżeli ateista postępuje zgodnie z zasadami kultury i może stwierdzić, że ma czyste sumienie, to czasem bardziej zasługuje na niebo (w które nie wierzy) niż zły katolik


Widzę rodzicielskie "będziesz grzeczny to pójdziesz do nieba" wciąż twardo się trzyma w głowie niektórych. Tu jest chyba główny błąd w rozumieniu chrześcijaństwa. Sprowadzanie go do zbioru przepisów czy norm etycznych, od których wypełnienia zależy zbawienie jest trochę nietentego. Jasne, że moralnie ateista nie jest gorszy, a nawet ateista może kierować się moralnością chrześcijańską. Bo kierować się moralnością chrześcijańską nie równa się być chrześcijaninem. Chrześcijanin to ktoś, kto uwierzył w Chrystusa jako Syna Boga i w to, że Jego śmierć na krzyżu zgładziła nasze grzechy, dzięki czemu człowiek ponownie może się połączyć z Bogiem. Połączenie to może nastąpić jedynie poprzez osobę Chrystusa, więc chrześcijanin oddaje się całkowicie w Jego ręce, uznaje Go za swojego Pana i Króla, a co za tym idzie, godzi się wypełniać Jego wolę zawartą także w np. przykazaniach. Zbawienie dokonuje się poprzez wiarę. Prawd wiary się uczyli do komunii?: "Łaska boska jest do zbawienia koniecznie potrzebna." Bożej łaski pozbawia przede wszystkim odrzucenie Chrystusa, więc ateizm, niezależnie od tego, jaką moralność się wyznaje. Z tym, że w przypadku chrześcijanina w wypełnianiu moralności dodatkowo wspomaga Duch Św., jeśli oczywiście chce się Jego pomoc przyjąć. Sądzę, że tylko miłość do Boga uwrażliwia sumienie i uzdalnia do wypełniania moralności chrześcijańskiej.

I co to znaczy zły katolik? Bo tak jak ocenianie zachowania ludzi jeszcze czasem jestem w stanie przełknąć tak oceniania wiary kompletnie nie.
Staram się z wielką delikatnością traktować indywidualność człowieka, jego rozwój, także duchowy. Droga, którą prowadzi Bóg daną osobę może być zupełnie dla mnie niezrozumiała, niedostępna dla mojego poznania, być może dla tej osoby Bóg ma plan, którego ja nie rozumiem i dobrze, nie muszę. Życie wewnętrzne każdego jest zupełnie inne i nie wiem, co ktoś przeżywa, z czym ma problem. To, co dla mnie jest łatwe, nie musi dla kogoś i na odwrót. Wyciąganie wniosków na podstawie tylko tego, co widzę może być ogromnie krzywdzące.
Z tego samego powodu nie wyobrażam sobie mówić komukolwiek, co może robić lub wręcz ma robić. Nie dla wszystkich jest jedna miarka, bo Bóg stawia przed każdym inne zadania. Mogę jedynie wspierać modlitwą, zachęcać, by nie odwracać się od Boga i co najwyżej rozmawiać i wyjaśniać dlaczego ja uważam, że coś dobrze byłoby robić/ nie robić, ale raczej w formie wymiany poglądów. "Każda chwila jest lekcją- naucz się ich słuchać". Zawsze mogę od kogoś usłyszeć coś, co poszerzy mój światopogląd, pozwoli mi darzyć ludzi większym zrozumieniem, akceptacją i miłością, poznanie czyjegoś punktu widzenia jest dla mnie niezwykle wartościowe. Jeśli zaczynam z kimś rozmowę to raczej od poznania jego poglądów, a nie mówienia o swoich (chyba, że jestem o nie pytana).

Madal napisał:
To po co jest Bóg? Po to, żeby karać, czy po to, aby miłość zagościła w ludzkich sercach?


By obdarzać nieskończonym miłosierdziem tych, którzy się do tego miłosierdzia zwrócą i zechcą, by objęło ono ich grzechy i karać za grzechy tych, którzy nie chcą ich ofiarować Bożemu miłosierdziu.

bambuś napisał:
nie musze modlić się codziennie, bo co ma byc to będzie i tylko i wyłącznie my mamy na to wpływ.

Przy sprowadzaniu modlitwy do transakcji wymiennej z Bogiem - tak, nie trzeba się modlić codziennie. Końcówka trąca deizmem, więc się nie wypowiem, bo jest mi to obce. "Chcesz rozśmieszyć Boga? Opowiedz mu o swoich planach." Wink

Mila napisał:
Ale co to ten wielki wybuch? No to właśnie wybuch nieskończenie wielkiej energii skoncentrowanej w nieskończenie małym punkcie. Skąd to się wzięło i co zainicjowało reakcję? To można tłumaczyć właśnie Bogiem.


Zacznijmy od tego, że wiele rzeczy i zjawisk da się wyjaśnić fizycznie, biologicznie, ogólnie w teoriach naturalistycznych, ba! może nawet wszystkie, taka możliwość też jest. (Swoją drogą na wielki wybuch jest ładne wyjaśnienie obecnie Wink ) Tylko czy to automatycznie powoduje "wyeliminowanie" Boga? Czy "palec Boży" nie może działać wraz z prawami fizyki? Szczerze mówiąc bawi mnie jak niektórzy wyjaśnienia naukowe traktują jako "dowód" na brak Bożej ingerencji. Fizyka w niczym nie przeszkadza działaniu Boga, a Bóg nie musi wcale przeszkadzać fizyce, nie trzeba traktować różnych zjawisk w kategoriach "albo jedno albo drugie". Rozumiem, że wiele osób traktuje wyjaśnienia naukowe jako wystarczające, ale z pewnością nie są one wykluczające wobec jakiejkolwiek siły nadprzyrodzonej. Bóg nie objawia się jedynie w rzeczach niezwykłych i niewyjaśnionych. Osobiście traktuję Go raczej jak inżyniera. Żeby postawić budynek nie musi wymyślać nowych materiałów. Dostaje te, co ma- belki, cegły i z nich buduje już tak, jak mu się podoba. Tak samo Bóg- żongluje prawami tego świata, by efekt końcowy był zadowalający dla Niego. Dla mnie to piękne, że Bóg 'użytkuje' świat dla swoich celów. Absurdalny jest dla mnie dylemat: "odrzucić Boga czy naukę? a jak przyjąć oba to wynaleźć w nauce jakąś lukę, żeby wcisnąć tam

Paulina napisał:
wierzę we wróżby. w to, że już kiedyś byliśmy na tym świecie, tylko w innym wcieleniu, po części w białą i czarną magię i milion innych rzeczy..
moje sumienie pozwala mi wierzyć w to i to ^^

Sims napisał:
Niektóry nazywają ową "uzdrowicielską moc" energią, aurami, inni podświadomością, jeszcze inni - działaniem Jezusa. Nie raz słyszymy o cudach, uzdrowieniach, znachorach leczących energią, czakramach, czy nawet wyzdrowieniu ot tak, "z własnej chęci". Organizm ludzki jest potężny i nie został dokładnie zbadany, więc nie wiemy, która z tych teorii jest prawdziwa. Pozostaje nam przyjąć jedną z tych teorii i w niej się umacniać.



I znowu. Czy tylko jedna może być prawdziwa? Uznanie jednej zakłada nieistnienie pozostałych? Nie możemy tego stwierdzić. Nad niektórymi rzeczami nie da się nie pochylić intelektu i odmówić 'genialności' wyjaśnienia. Ale nie wiemy, jaki jest całościowy charakter świata, człowieka, kosmosu. Czy jedna przekonywająca teoria wyczerpuje ten charakter?
Podobnie ze sprawami duchowymi. Niby coś takiego jak czakramy też jest sprowadzone do procesów psychologicznych (indywidualizacji jednostki) o charakterze uniwersalnym, czyli dotyczącym każdego człowieka. Analogia pomiędzy mistykami chrześcijańskimi, sufickimi, buddyjskimi oświeconymi itp. jest wprost fenomenalna. Między nimi na poziomie psychicznym dzieje się praktycznie to samo. Ale czy to znaczy, że to tylko czynności mentalne? Wyklucza to istnienie czakramów? Nie wiadomo. Zdaję sobie sprawę jak silne podstawy do przyjęcia ma reinkarnacja czy czakramy. Niektóre teorie gnostyckie nawet świetnie wpisują się w naukę Kościoła, zdecydowanie lepiej oddając większość idei. Byłyby lepszym zobrazowaniem, wyjaśnieniem i lepiej oddają sens pewnych 'wymagań' wobec wiernych. Ale... Jezus niczego nam o nich nie mówił. Szczerze mówiąc mam spore przekonanie, że ten cały mechanizm dusza-odkupienie-sąd-zbawienie jest znacznie bardziej skomplikowany. Nauka dobitnie to pokazuje - wymiary, równoległe wszechświaty i sterta innych 'dziwactw'. Czy one oznaczają, że Bóg coś pominął? Albo religia jest w błędzie? Nie, po prostu my nic o tym nie wiemy, Jezus uznał, że nie jest nam ta wiedza potrzebna. Sądzę, że droga, którą wybrał dla ludzi przewiduje to wszystko, o czym nie wiemy lub dowiadujemy się z różnych źródeł naukowych i nienaukowych. A jeśli jakaś teoria stoi w sprzeczności z nauczaniem Kościoła? Może to jakaś kolejna luka w naszej wiedzy i rozumieniu wszechświata, a może i nie. Ale któż lepiej niż Bóg zna tę całą złożoność świata, ludzi, fizyczną i duchową? Kierkegard powiedział, że wiara to pewność, że Bóg troszczy się o rzeczy najmniejsze. Próba wyobrażenia sobie tego ogromu, nad którym Bóg sprawuje pieczę wywołuje zachwyt nad Bożą boskością, a jak dodaję do tego świadomość tego co (a raczej ile) może być ponad naszą wiedzą, pojmowaniem, czy postrzeganiem okazuje się, że Bóg troszczy się o znacznie więcej niż dotąd byłam w stanie sobie wyobrazić. Zalewa mnie wówczas podziw i wdzięczność.
To wszystko wzmaga mnie ufność w zamysły Boga i większą odpowiedzialność za to, by jak najlepiej wypełnić zadania, które On stawia przede mną. A nawet ślepe posłuszeństwo, bo ufam, że tylko Bóg to wszystko ogarnia i tym kieruje. Utwierdza mnie w przekonaniu, że wszystko może być elementem układanki znacznie większej, niż człowiek jest zdolny sobie wyobrazić i tylko oddanie Bogu może ją układać, bo sama tylko mieszam kilka niepasujących elementów. Nie chodzi o zrzucenie odpowiedzialności za swoje działania, ale o chęć, by moje działania budowały to, co chce Bóg. "Mądrości nie oczekuj od tego, który wypełnia rozkazy, a od tego, który je wydaje."
I teraz, gdy w tym kontekście zastanawiam się nad takimi rzeczami jak wróżby, energia itp. to po prostu są kompletnie nieistotne dla mnie. I nie chodzi o to, że mam się nie zajmować niczym, o czym Biblia nie wspomina. Już dawno wyrosłam z tego, kiedy jakiekolwiek teorie oddalały mnie od wiary, bo nie mieściły się w moim rozumieniu Boga. Mi moje sumienie też nie przeszkadza w niczym interesować się ezoteryką* (interesować, nie zajmować!), ale stwierdzanie czy w nią wierzę czy nie jest dla mnie o tyle głupie, co niepotrzebne. Uważam, że Jezus dał mi wszystko, czego potrzebuję i nie muszę szukać nigdzie indziej. Nie muszę też negować wszystkiego, co nie pasuje do mojej wiary. To okruszki, które Bóg strzepuje ze swojego stołu. "I przyłożyłem do tego serce swe, abym szukał i doszedł mądrością swoją wszystkiego, co się dzieje pod niebem. Tę zabawę trudną dał Bóg synom ludzkim, aby się nią trapili." (Koh 1, 13) - jeden z moich ulubionych cytatów Starego Testamentu. Dla wielu chrześcijan, którzy nauczeni zostali z góry odrzucać i uznawać za nieprawdziwe wszystko, co nie pasuje do Biblii, może być niemałym szokiem jak zobaczą grupę ludzi, w której każdy(!) lewituje po miesięcznym kursie medytacji transcendentalnej. Takie "niezwykłe" umiejętności będą się mnożyć coraz bardziej - świat idzie do przodu. Wiele osób nie potrafi zebrać się na inną reakcję niż odruchowe "zło zło szatan szatan". Jasne, czasem i tego nie można wykluczyć, ale nie cofajmy się do jaskini i nie rzucajmy kamieniami w ogień tylko dlatego, że go nie znamy. Spójrzmy prawdzie w oczy - ludzie potrafią lewitować, ludzie potrafią wychodzić z ciała, ludzie potrafią masę innych rzeczy i jakaś szczególna wiara w to nie jest potrzebna, po prostu dzieje się. Schody zaczynają się wtedy, kiedy szukamy odpowiedzi na pytanie "co z tym teraz zrobić?". Ja na przykład nie robię nic. Very Happy Nie potrzeba mi tego, czymkolwiek miałoby być - prawdą, fałszem, iluzją, oszustwem, wyjaśnieniem. Wszystko, co potrzebne daje mi Jezus. Pokładanie nadziei w czymkolwiek innym niż Bóg pozbawia nas Jego łaski. Czy naprawdę trudno odpuścić sobie spekulacje na czas tego życia? Potrzebę potwierdzania? I tylko zaufać. Bóg przysposobił człowieka do zgłębiania tajemnic tego świata, do zbliżania się do Niego, odczuwania Jego obecności poprzez nasz umysł lub inne bonusy. Ale są one tylko narzędziem służącym nam do tego, a narzędzie jak to narzędzie musi być przez kogoś użytkowane. Możemy próbować używać go sami, a możemy oddać je w ręce innych - Boga lub szatana (który to z kolei chętnie wykorzystuje brak Boga i lubi sobie "przejmować" cichaczem różne narzędzia). I to nasz wybór, którą drogę wybierzemy, a można tylko jedną.

Myślę, że sednem wiary nie jest wiara w Boga, a wiara Bogu.

*z tym, że ezoterykę rozumiem chyba nieco inaczej niż większość społeczeństwa. Wahadełka, wróżby, aury, światełka, nie mówiąc już o astrologii tak mają się do ezoteryki jak handlowanie odpustami do chrześcijaństwa.

Ernest napisał:
Ja wierzę, że ludzki umysł posiada zdolność manipulowania wszystkim


Tak! Masz rację! A wiesz, czym się różnią cuda od czarów? O cuda się prosi. Przy czarach mówisz "chcę", a przy cudach "bądź wola Twoja".

Madal napisał:
Odrzucam możliwość ich istnienia i twierdzę, że Bóg to tylko i wyłącznie potrzeba ludzka, jego wymysł, wyobrażenie, żeby życie było łatwiejsze.

miki6117 napisał:
Ludzie wierzą, bo chcą być bezpieczni, chcą wiedzieć, że coś nimi kieruje i że to jest dobre, chcą być szczęśliwi, a po śmierci trafić w dobre miejsce.


Każdy ma różne potrzeby, oparte wyłącznie na wierze. Ateizm też jest wiarą - wiarą w to, że na świecie nie ma żadnych sił nadprzyrodzonych. Bo tego nie da się wiedzieć, o tym można jedynie byc irracjonalnie przekonanym, jak do Boga. Jedyna pozbawiona wiary postawa to "nie wiem" (agnostycyzm). I tak jak teistom można zarzucić potrzebę oparcia na Bogu, tak samo ateistom można zarzucić potrzebę oparcia na naukowym wyjaśnieniu. Dla mnie to ten sam mechanizm psychologiczny, tylko o przeciwnej biegunowości Wink Oboje są "nieracjonalni" w takim samym stopniu i tak samo próbują sobie "ułatwić", tylko w inny sposób.

Madal napisał:
Nie tak samo. Koloru skóry nie da się zmienić, światopogląd owszem.


Na zakończenie stwierdzam, iż obawiam się, że w pewnym momencie już nie Razz
Gdy próbuję oglądać witrynę "world" w trybie offline-God to na pulpicie ciągle wywala mi komunikat, że operacja zablokowana Wink


PS "Żyć - to znaczy rodzić się powoli. Byłoby rzeczą zbyt wygodną wypożyczać sobie dusze już gotowe!" Antoine de Saint-Exupery


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Membaris dnia Pon 1:02, 20 Cze 2011, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Madal
Administrator


Dołączył: 25 Lip 2006
Posty: 991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Po takim poście trudno cokolwiek mi napisać i z czymś polemizować. Nie wiem do czego najpierw się odnieść.

Mogę jedynie podsumować, że każdy traktuje wiarę na swój sposób.

Dla mnie wszystkie religie to jeden wielki wymysł na potrzeby człowieka, a Jezus, nawet jeśli istniał, nie miał w sobie nic boskiego.

Boski jest tylko Leo Messi i nic tego nie zmieni! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Membaris



Dołączył: 07 Sty 2007
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Madal napisał:
Po takim poście trudno cokolwiek mi napisać i z czymś polemizować.

Kurcze, wiedziałam, że powinnam coś dopisać, bo będzie za mało i nici z dyskusji...

Madal napisał:
Nie wiem do czego najpierw się odnieść.

Proponuję po kolei, a jak to za nudno to możesz zacząć od tego, co się zaczyna na literę K, potem przejść do M i na końcu do D, A, T i R.

Madal napisał:
Mogę jedynie podsumować, że każdy traktuje wiarę na swój sposób.

Tak. A ten temat miał chyba na celu podzielenie się wzajemnie swoimi zapatrywaniami na nią, poznanie innych punktów widzenia, a także podjęcie rozmowy na temat podobieństw i różnic w podejściach, wyciągnięciu z tego wniosków dla siebie i poszerzaniu swojego światopoglądu.
W co, wydaje mi się, że się wpasowałam Wink

Madal napisał:
Dla mnie wszystkie religie to jeden wielki wymysł na potrzeby człowieka, a Jezus, nawet jeśli istniał, nie miał w sobie nic boskiego.

Zdaję sobie sprawę, że dla osoby zupełnie odrzucającej metafizykę to, co napisałam może być dziwnostrawne Very Happy Jak w ogóle całe podporządkowywanie swojego życia czemuś 'duchowemu/nadprzyrodzonemu/...', więc religie jawią się jako zbędne. Z pozycji empirysty chrześcijaństwo to jedynie etyka niewolnika.
Natomiast większość osób tu deklarowało jednak wiarę, ale w sposób, który moim zdaniem albo coś pomijał, albo zakrzywiał, więc chciałam dodać od siebie te elementy, które uważam za istotne, a tym samym podjąć rozmowę, mając nadzieję, że zarówno inne osoby jak i ja wyciągną z tego coś, nad czym dotąd się szczególnie nie zastanawiali ^^

Madal napisał:
Boski jest tylko Leo Messi i nic tego nie zmieni! Very Happy

Słownik PWN napisał:
boski:
1. «dotyczący Boga»
2. «wspaniały, cudowny, piękny»

Niewątpliwie masz rację Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Membaris dnia Pon 16:03, 20 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Rose
Przyboczna


Dołączył: 21 Paź 2009
Posty: 340
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Nie czytałam całego forum, więc nie wiem czy to było poruszane ale mam jeden wątek: siostra ucząca mnie religii mówiła nam na lekcji, że jeżeli będziemy czytać książki o wampirach, duchach, Harrego Pottera itp, słuchać metalu, techno czy rocka to znaczy że nasza wiara się zmniejsza i nie jesteśmy jak to nazwała "normalnymi katolikami". Co o tym myślicie?
Ja osobiście uważam, że wymysł człowieka i jego wyobraźnia nie powinna odbijać się na wierze. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wiara
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 6 z 7  

  
  
 Odpowiedz do tematu